Wasze wspomnienia

Moja przyjaciółka Chomisia

Oto historia gryzonia, który zaskakuje na każdym kroku!

Na imię ma Plastusia, ale w zasadzie tylko na papierze, a dokładniej - w weterynaryjnym komputerze. Bo mówimy na nią głównie Chomisia, ale też Pysiak, Ptaszurek, Robalek, a nawet… Czołgista (patrz zdjęcie). Waży 45 gram i jest najlepszą przyjaciółką wśród zwierząt jaką miałam. Pysiak jest chomikiem, a właściwie chomiczką.

 

Nie planowałam mieć gryzonia, ale w trudniejszym momencie życia, gdy za oknem i w sercu było szaro i buro, koleżanka zaproponowała, żebym pomyślała o posiadaniu zwierzaka - nie od razu psa czy kota, ale o czymś mniejszym, na przykład o chomiku, który wniósłby do domu trochę radości i którego można by pogłaskać dla poprawy nastroju - zapachniało mi to swoistą chomikoterapią. Z początku podeszłam do tego z dystansem, w końcu posiadanie zwierzaka, nawet małego, to duża odpowiedzialność, a w dodatku nie wiedziałam, czy sobie poradzę. Ostatecznie uznałam jednak, że spróbuję i tak 18 listopada 2023 zaczęła się nasza wspólna przygoda.

 

Po pierwsze Chomisia wcale nie jest takim przytulaskiem jak inne chomiczki, które widuję na nagraniach na Instagramie czy Tik Toku. Chomisia to mała wielka indywidualistka, która ma swój świat, swoje zasady i swój azyl, jakim są jej dwa drewniane domki. Tak, tak, Pysiak ma tak dużą klatkę, że mieszczą się w niej aż dwa apartamenty. W jednym spędza czas w pierwszej połowie dnia, a w drugim popołudnia i wieczory. Uwielbia watę, którą mości sobie posłanie i traktuje jak kołderkę. Ostatnio polubiła głaskanie, ale żeby sprawiało jej to przyjemność, podczas miziania musi być w swoim domku, czyli miejscu, które jest jej bezpieczną przystanią.

 

Chomisia uwielbia świeże ogórki, pomidory, paprykę, ale jej największym przysmakiem są liofilizowane brokułki, które wcina aż jej się uszy trzęsą. Dzień bez brokułów dniem straconym! Dostarczone kalorie Pysiak spala na ukochanym kołowrotku. Uprawiania sportu nie przerwała nawet… utrata łapki.

 

Pysiak jest naprawdę dzielnym chomikiem. Miała w swoim życiu kilka problemów zdrowotnych, gdzie potrzebne było podawanie leków, wykonanie rentgena, badania usg, a w styczniu tego roku amputacja przedniej łapki. Zaczęło się od tego, że pewnego wieczoru zauważyłam, że łapka jest spuchnięta. Następnego dnia byliśmy już u weterynarza. Niestety, wdrożone leczenie nie pomogło i trzeba było podjąć decyzję o zabiegu. Gdy tylko odebraliśmy Pysiaka z lecznicy, wiedziałam, że sobie poradzi. Kilka godzin po zabiegu Chomisia szalała po transporterku jak gdyby nigdy nic, a nawet wdrapała się na dach swojego drewnianego domku. Po dwóch tygodniach podawania leków i potwierdzeniu, że Chomisia jest zdrowa, odetchnęłam z ulgą.

 

Moje zwierzątko jest moim superbohaterem. Pokonało trudności losu i dostosowało do życia takim jakie jest. Z łapką czy bez łapki radzi sobie świetnie i daje przykład, że nie warto się poddawać. Nigdy.